Józef Augustyn SJ

Lniany pas Jeremiasza

 

Tak powiedział mi Pan: „Idź i kup sobie lniany pas i włóż go sobie na biodra, ale nie kładź go do wody!” I kupiłem pas zgodnie z rozkazem Pańskim, i włożyłem go sobie na biodra. Po raz drugi otrzymałem polecenie Pańskie: „Weź pas, który kupiłeś, a który nosisz na biodrach, wstań i idź nad Eufrat, i schowaj go tam w rozpadlinie skały!” Poszedłem i ukryłem go nad Eufratem, jak mi rozkazał Pan. Po upływie wielu dni rzekł do mnie Pan: „Wstań i idź nad Eufrat, i zabierz stamtąd pas, który ci kazałem ukryć”. I poszedłem nad Eufrat, odszukałem i wyciągnąłem pas z miejsca, w którym go ukryłem, a oto pas zbutwiał i nie nadał się do niczego. I skierował Pan do mnie następujące słowo: „Tak mówi Pan: Tak oto zniszczę pychę Judy i bezgraniczną pychę Jerozolimy. Przewrotny ten naród odmawia posłuszeństwa moim słowom, postępując według swego zatwardziałego serca; ugania się za cudzymi bogami, by im służyć i oddawać cześć – niech więc się stanie jak ten pas, który nie nadaje się do niczego. Albowiem jak przylega pas do bioder mężczyzny, tak przygarnąłem do siebie cały dom Izraela i cały dom Judy – wyrocznia Pana – by były moim narodem, moją sławą, moim zaszczytem i moją dumą” (Jr 13, 1-11).

 

Lniany[1] pas Jeremiasza jest symbolem postawy Izraela wobec Boga. Noszony na biodrach Proroka mógł służyć mu latami. Len to trwały materiał. Jednak ten sam lniany pas wetknięty w rozpadlinę skalną nad Eufratem, pełną ciepłej wilgoci, butwieje w ciągu kilku dni. I – jak mówi Prorok – nie będzie nadawał się do niczego. W niekorzystnych warunkach zmarnieje.

 

Rosyjski pisarz Warłam Szałamow, który spędził w sowieckich łagrach na surowej Kołymie dwadzieścia lat, w artykule pt. Co widziałem i zrozumiałem w obozie[2] napisał, że widział i zrozumiał „wyjątkową kruchość ludzkiej kultury, cywilizacji. Człowiek staje się zwierzęciem po trzech tygodniach – ciężkiej pracy, chłodu, głodu i bicia”. Widział też i zrozumiał, że „główny środek deprawacji duszy” to zimno, „w środkowoazjatyckich obozach ludzie zapewne wytrzymywali dłużej – tam było cieplej”.

Albowiem, jak przylega pas do bioder mężczyzny, tak przygarnąłem do siebie cały dom Izraela i cały dom Judy. Przyleganie do bioder mężczyzny lnianego pasa jest znakiem bliskości Boga człowiekowi i człowieka Bogu. To znak wzajemnej jedności i intymności. To właśnie owo przyleganie do Pana, jedność z Nim i intymność, jest naszą siłą, obroną, ratunkiem, zbawieniem, zdrowiem.

Człowiek potrafi zachować swoją godność i człowieczeństwo w najgorszych warunkach właśnie dzięki jedności, bliskości i intymności z Panem. Szałamow w tym samym artykule pisał, „że jedyna grupa ludzi, która zachowała chociaż odrobinę człowieczeństwa w głodzie i zniewagach łagrowego życia – to duchowni; […] prawie wszyscy i większa część popów. […] Tylko religijni ludzie stanowili stosunkowo niezłomną grupę” w nieludzkich warunkach sowieckich łagrów.

Zasadniczym celem odprawiania Ćwiczeń duchownych jest medytacja słowa Bożego, w której rodzi się przylgnięcie człowieka do Pana tak ścisłe, jak przylgnięcie pasa lnianego do bioder mężczyzny.

 

Miałem kiedyś możność wysłuchać Credo estońskiego kompozytora Arvo Pärta (ur. 1935). Jest to utwór na chór i orkiestrę. Słuchanie go sprawiało wręcz fizyczny ból, zwłaszcza pewna sekwencja, gdy śpiew chóru i gra całej orkiestry zmienia się w jakiś piekielny jazgot. Pomyślałem: „To muzyka rodem z piekła”. Gdy przeczytałem libretto utworu, stał się on dla mnie zrozumiały. Libretto to jest krótkie: „Wierzę w Jezusa Chrystusa. / Wy także ośmieliliście się. / A zatem ja tak Wam powiadam: / Oko za oko. Ząb za ząb. / Nie będzie obrony przed krzywdą”.

Początkowo myślałem, że to jakieś słowa ze Starego Testamentu. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że to nie Pismo Święte, a realia świata, w którym żyjemy, realia codziennego życia. Tu, na ziemi, nie ma obrony przed krzywdą, a świat kieruje się zasadą „oko za oko”. W wielkiej polityce nawet się tego nie ukrywa: „Wy nam tak, to my wam tak… Jak zrzucicie jedną bombę, to my dziesięć, sto, tysiąc…”. Gdy człowiek sobie to uświadomi, doprawdy, chce się krzyczeć, jak Jezus wołał w Ogrójcu, aż do krwawego potu (por. Łk 22, 42-44).

Jak inaczej można wytłumaczyć cierpienie i ból, jakich doświadczyły narody przez niemal osiemdziesiąt lat panowania nieludzkiej ideologii komunizmu. Jak inaczej wytłumaczyć bolesne doświadczenia, jakie spotkały wielu z nas w sposób zupełnie niezasłużony? Czyż można wytłumaczyć choćby tragedię jezuitów, jaka miała miejsce w Moskwie[3], inaczej niż właśnie owym stwierdzeniem: „Nie ma obrony przed krzywdą”? Zdanie to wiele tłumaczy z tego, co dzieje się na świecie, w społeczeństwie, w rodzinach. Credo Arvo Pärta dobrze wyjaśnia także to, co działo się w życiu Jezusa. W Jego życiu również nie było obrony przed krzywdą.

Prawdę zawartą w cytowanym Credo dobrze wyraża Izajasz w Pieśni o Słudze Jahwe: Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. […] A my uznaliśmy Go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy […]. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas (Iz 53, 3-5). Przylgnąć do Jezusa, Sługi Jahwe, przylgnąć do Niewinnego Baranka w doli i niedoli, w zdrowiu i w chorobie, w powodzeniu i upokorzeniu, w życiu długim i krótkim, w chwilach grzechu i moralnych zwycięstw, we wszystkich okolicznościach życia – oto najważniejszy cel naszego życia duchowego i codziennej modlitwy.

 

W Ewangelii Jezus porównuje królestwo niebieskie do ziarnka gorczycy (por. Mt 13, 31-35). I choć jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, wielkości główki od szpilki, to jednak, gdy wyrośnie, staje się drzewem, w którego gałęziach gnieżdżą się ptaki. Nasza modlitwa, praca apostolska i wszystko, co robimy jako uczniowie Jezusa, to doprawdy malutkie ziarnko gorczycy, to kropla w morzu oczekiwań i ludzkich potrzeb.

Jednak to nie wielkość ziarna się liczy, ale ukryty w nim dynamizm życia. Ziarno może być wielkie, ale jeśli brakuje w nim dynamizmu życia, ponieważ jest nadpsute, zgniłe, nie zakiełkuje, nie wyda owocu. Jezus chce nam powiedzieć i pocieszyć nas, że w tym momencie nie liczy się przede wszystkim nasza liczebność, zasobność w środki materialne, ludzka wiedza, wpływowe kontakty, ale dynamizm duchowy naszego życia, to znaczy jedność i intymność w relacji z Nim.

Jeżeli przylgniemy do Jezusa jak przylega lniany pas do bioder mężczyzny, i my staniemy się wielkim drzewem. Poprzez nasze świadectwo życia i posługę słowa Bożego ludzie będą odnajdywać Boga. To On stanie się dla nich domem, mieszkaniem, w którym odnajdą radość życia, pokój serca, moc i siłę do zmagania i walki, wbrew wszystkiemu, co może ich spotkać.

 

 

Józef Augustyn SJ (ur. 1950), rekolekcjonista, kierownik duchowy, autor publikacji z zakresu duchowości oraz pedagogiki chrześcijańskiej. Ostatnio opublikował: Jak szukać i znajdować wolę Bożą?; Kapłaństwo. Duchowość i posługa – współczesne wyzwania; W Jego ranach.

 


[1] Homilia przygotowana na spotkanie jezuitów Niezależnego Regionu Rosyjskiego, Lwów 2012.

[2] W. Szałamow, Co widziałem i zrozumiałem w obozie, „Borussia. Kultura. Historia. Literatura”, 49/2011, s. 80-83.

[3] Nawiązanie do tragicznej śmierci dwóch jezuitów w Moskwie w październiku 2008 roku: Otto Messmera, przełożonego Niezależnego Regionu Rosyjskiego, i Victora Betancourta. Okoliczności ich śmierci nie zostały do końca wyjaśnione.