Już na fundamencie postanowiłam sobie, że za rok pojadę na I tydzień rekolekcji ignacjańskich. Gdy zbliżał się ten czas, wybrałam odpowiadający mi termin i wysłałam zgłoszenie. Jednak gdy nadchodził termin rekolekcji, zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno już teraz powinnam pojechać… Teraz wiem, że tak.

Bardzo ciężko „wchodziłam” w rekolekcje. Okazało się, że do telefonu komórkowego znów bardzo się przyzwyczaiłam, a ciszę nie jest mi tak łatwo wytrzymać. Po głowie chodziły mi teksty piosenek, chciało mi się mówić, śpiewać. Jednak zupełnie co innego było najtrudniejsze. Najtrudniej było mi przyznać się do własnego grzechu, a właściwie do dwóch konkretnych. Wcześniej zdarzało mi się o nich pomyśleć, ale jakoś specjalnie nie przyznawałam się sama przed sobą, że mogą mnie dotyczyć. Na szczęście, jak Pan Bóg posłał Natana do Dawida, tak do mnie posłał kierownika duchowego. Od pierwszej rozmowy wyjaśnił mi powód mojego zachowania właśnie tymi grzechami, lecz musiałam usłyszeć to kilka razy, by naprawdę odnieść to do siebie. Na jednej z medytacji, świeżo po trudnej rozmowie z kierownikiem i po zmaganiu się samej z sobą, byłam w stanie przyznać się przed Panem Bogiem do tych grzechów. Przerażające było odkrycie, że Jezus na krzyżu wisi przeze mnie, że to ja zadałam śmiertelne rany, że przeze mnie cierpiał. Przyznanie się do zabicia Jezusa i do swoich grzechów było dla mnie oczyszczające – zobaczyłam, ile błędów robiłam właśnie przez te grzechy, dlaczego myślałam tak, a nie inaczej. Od tej pory Pan Bóg dał mi łaskę przemiany mojego serca, sposobu myślenia, podejścia do wielu spraw, ludzi.

Przed rekolekcjami to ja usiłowałam zmienić swoje myślenie, prosiłam Boga, żeby zmienił moje życie, ale sama dawałam Mu pomysły, jak mógłby to zrobić. Teraz On sam zadziałał – przyznanie do grzechów sprawiło, że naturalnie zmieniło się moje podejście do życia, ludzi, wydarzeń.

Pan Bóg dał mi łaskę zaufania Jemu na nowo. Poczułam się u Niego jak na kolanach u Taty, dlatego przystępując do spowiedzi generalnej mogłam się skupić na miłosiernym Ojcu, a nie na sobie i swoich grzechach. Doświadczyłam Jego ogromnej Miłości i miłosierdzia. Widzę też potrzebę zmiany siebie i ciągłego nawracania się. W końcu rekolekcje zakończyliśmy  wraz z początkiem Wielkiego Postu, gdzie tak istotne są słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.”

Zuzanna