Przyjechałam na rekolekcje ignacjańskie – Fundamentu, do jezuickiego Domu Rekolekcyjnego w Czechowicach-Dziedzicach.

To były moje pierwsze rekolekcje w milczeniu, w ciszy. Wszystko było nowe i byłam bardzo przestraszona, zastanawiałam się, jak to wszystko będzie. Cóż, na wszystko miałam swój plan, swój pomysł, np. co wieczór przygotowywałam się, co będę mówić kierownikowi duchowemu następnego dnia na spotkaniu: wszystko układałam sobie w głowie, pisałam gotowe odpowiedzi, a później nawet nie zajrzałam do notatnika i moich ściąg (…), gdyż Pan Bóg postanowił inaczej. Wszystko poprzewracał do góry nogami. Moje plany, pomysły i wszelkie przygotowania (…). Poprowadził mnie po swojemu. Pokazał mi, że mogę Jemu zaufać, a On o wszystko się zatroszczy. Pokazał mi, że mimo dojrzałego wieku mogę być, jak dziecko. Dał mi doświadczyć ogromnej ojcowskiej miłości, nie znałam jej w ogóle (…). Uczył przyjmować tę miłość i sprawił, że zaczynałam się czuć bezpiecznie, z każdym dniem coraz bardziej. Powoli i z ogromną delikatnością prowadził mnie przez kolejne dni, medytacje i rozmowy duchowe. Ogromnie ważny stał się dla mnie Psalm 27; miałam wrażenie, że jest napisany szczególnie i wyłącznie dla mnie. Tym Psalmem Bóg przemówił do mojego serca. Widział mój strach, znał go doskonale; odkąd pamiętam bałam się ciągle i bałam się wszystkiego. Dzisiaj widzę, że coś się zmieniło, jest inaczej, staram się pamiętać o Jego obecności. Staram się pamiętać, że stale jest ze mną Bóg, który mnie chroni, który opiekuje się mną, dba i troszczy w każdej chwili. To były najpiękniejsze i najbardziej wyjątkowe rekolekcje, bo zaufałam Panu Bogu. On sam pomógł mi zrobić pierwszy krok w tym kierunku i stale umacnia mnie w ufności. Chwała Panu. Muszę jeszcze dodać, że w dniu przyjazdu na rekolekcje odebrałam telefon, iż jak najszybciej mam się stawić na powtórne badania, gdyż wykryto u mnie niepokojące zmiany w organizmie, które mogą okazać się złośliwe. W pierwszej chwili bardzo się przestraszyłam. Zadałam sobie i Bogu pytanie: ”Co robić?” „Wracać, czy pozostać na rekolekcjach?” Pomyślałam: „Teraz albo nigdy – zostaję, a Ty Boże, pomóż mi to przejść”. Dobrze, że zostałam, jak już pisałam wyżej, to były najważniejsze rekolekcje w moim życiu! Obecnie jestem po biopsji, nie mam żadnych złośliwych zmian, czekam na decyzję lekarzy dalej w leczeniu; może będzie mnie czekał zabieg chirurgiczny, ale już wiem, że Bóg poprowadzi ręce lekarzy i zadba, aby wszystko było dobrze. W sercu poznałam, że On jest MIŁOŚĆIĄ, bardzo mnie kocha i bardzo Mu na mnie zależy. CHWAŁA PANU!!!

Lucyna