W czasie 30-dniowych rekolekcji uświadomiłam sobie, że moje serce jest jak stara zeschnięta i przybrudzona gąbka, która potrzebuje dłuższego czasu by nasiąknąć wodą, oczyścić się i stać się tym, czym powinna być.
Moje serce potrzebowało tak wielu dni, tak wielkiej dawki Bożego Słowa, tak długiego trwania w ciszy przed Bogiem, by nasiąknąć Bogiem, Jego łaską. To “nasiąkanie” Życiem powoli oczyszczało moje wnętrze z toksyn wszelkich rozczarowań, ze zranień, z braku przebaczenia, z zaburzonego zaufania Bogu Ojcu.
Na rekolekcje przyjechałam z konkretnymi prośbami, planami na przyszłość. Wyjechałam z modlitwą: “Boże, działaj jak chcesz”.
Rekolekcje rozpoczynałam z żalem wobec tych, którzy gaszą mnie, gdy staram się być sobą, taką jaką ciągle stwarza mnie Bóg. Zakończyłam je z obrazem Jezusa wiszącego na krzyżu i napisu umieszczonego nad Jego głową z podaniem Jego winy: “Jezus, Król Żydów”. Zginął, dlatego, że był sobą – Jezusem, posłusznym Synem Ojca. Zrozumiałam, że za wierność Bogu, za bycie sobą będzie mnie spotykał krzyż.
Na koniec rekolekcji zapytałam Jezusa, z czego by się ucieszył w moim życiu. Odpowiedział: “Daj się poprowadzić”.
Modlę się o łaskę wytrwania pod sztandarem Jezusa na modlitwie i w działaniu.
PAN BÓG jest naprawdę JEST i bardzo za Nim tęsknię…

s. Augustyna