Miłosierdzie Boga – źródło naszego zbawienia

Deon.pl

W czasie Wielkiego Postu słyszymy głos Chrystusa, który woła: „Wracajcie! Sami sobie nie poradzicie, nie wyjdziecie z przepaści grzechu”. I rzeczywiście, historia pokazuje nam, że gdy odrzuci się Boga, wszystkie ludzkie wysiłki są daremne. Potęgują się zbrodnie, doskonalą się narzędzia przemocy, i choć mnożą się wynalazki, osiągnięcia techniki, to człowiek jest coraz bardziej nieszczęśliwy i przekonany, że już nie ma wyjścia.

„Nie zbawimy samych siebie” – śpiewamy w jednej z pieśni pokutnych. Nie zbawimy samych siebie! Tę prawdę powinien odkryć każdy człowiek, tak jak odkrył ją marnotrawny syn. Każdy, kto zgrzeszył ciężko, ma przed sobą dwie drogi. Może wybrać drogę, jaką wybrał Judasz, czyli rozpacz (zob. Mt 27, 5; Dz 1, 18), albo drogę, jaką wybrał Piotr, czyli szczery żal i łzy skruchy (zob. Mt 26, 75; Łk 22, 62).

Bóg jedna nas ze sobą w Chrystusie, a tę posługę jednania zostawił w Kościele. Duch Święty nieustannie woła w Kościele i przez Kościół: „Wstań! Nawróć się! Pokutuj!”. I to Duch Święty sprawia, że grzesznik wyznaje ze skruchą: „Ja jestem nędzny, lecz Ty, Boże, jesteś wielki; ja jestem w ciemności, lecz Ty, Boże, jesteś światłem; ja nie jestem godzien nazywać się Twoim synem, lecz Ty, Boże, nie przestajesz być miłosiernym Ojcem”. Taka postawa rodzi się pod wpływem Bożej łaski. Jeśli człowiek pozwoli działać tej łasce w sobie, jeśli uwierzy, zaufa i żałując za grzechy, powróci – wówczas doświadczy, że Wszechmocny Bóg wychodzi mu naprzeciw, że bierze go w ramiona i z radością tuli do swego Serca.

W świetle miłosiernej miłości Boga wszystko jest możliwe! Możliwe jest ocalenie nawet tych, którzy daleko odeszli i bardzo upadli. Więcej – możliwa jest jeszcze większa czystość niż ta, która była przed upadkiem. Choćby człowiek był największym zbrodniarzem, choćby na sumieniu miał najcięższe grzechy, Bóg zawsze daje mu szansę powrotu. Jego wszechmocne i miłosierne Serce woła: „Wróć!” i zawsze gotowe jest przebaczać.

Póki żyjemy na ziemi, zawsze możemy wrócić ze złej drogi i wszystko zacząć od początku. Taka jest bowiem wszechmoc miłosiernej miłości Boga! Ona jest fundamentem radości prawdziwej i trwałej, czyli paschalnej. Radość ta bowiem nie zależy od naszych zasług, uzdolnień czy zalet. Zależy natomiast od naszego ufnego zwrócenia się do Serca Ojca, które jest „cierpliwe i wielkiego miłosierdzia”. Dlatego trzeba docierać do głębin tego Serca, do głębin Bożego miłosierdzia przez kontemplację Najświętszego Serca Jezusa, przebitego dla nas na krzyżu.

Chcąc bardziej poznać miłujące Serce Boga, sięgnijmy do dwóch biblijnych określeń, wyrażających istotę miłosierdzia, o których przypomina Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice „Dives in misericordia” („Bóg bogaty w miłosierdzie”); (por. Ef 2, 4).

Pierwsze z tych określeń to hebrajskie hesed. Termin ten oznacza miłosierdzie o cechach mocnych, można powiedzieć – męskich, a ściślej mówiąc, jest to określenie niewzruszonej, absolutnej wierności Boga samemu sobie. Bóg jest Miłością (zob. 1 J 4, 8. 16), więc ta wierność Boga samemu sobie oznacza, że nigdy nie przestaje być Miłością! Że nie może przestać być Miłością! Zawsze pozostanie wierny przymierzu. Nawet jeśli człowiek to przymierze złamie, Bóg swej miłości nie cofnie. Jego miłosierdzie, określone przez hesed, jest jak fundamentalna skała, która się nie poruszy, choćby wokół wszystko się zatrzęsło i runęło; jest jak mocny i pewny grunt, który pozwala grzesznikowi zawsze wracać do Boga. W tym kontekście wspomnijmy przypowieść o miłosiernym ojcu. To nie ojciec oddalił się od syna, lecz syn opuścił ojca, trwoniąc jego majątek. W sercu ojca nic się nie zmieniło. Codziennie wychodził na drogę i wiernie czekał. I dziś Bóg błaga każdego z nas: „Wracaj, Moja miłość niezawodnie trwa”.

Drugi biblijny termin oddający istotę Bożego miłosierdzia to rahamim. To wyrażenie podkreśla aspekt serdecznej dobroci, tkliwej czułości, wyrozumiałości i delikatności. Są to cechy właściwe dobrej, kochającej matce, która otacza swe dziecię tkliwą i serdeczną miłością już wtedy, gdy ono jest w jej łonie (rahamim etymologicznie wiąże się ze słowemrehem, oznaczającym matczyne łono). Czuła dobroć właściwa matce jest dobrocią uprzedzającą wszelkie zasługi czy winy maleństwa. To właśnie w tej więzi, która jest więzią nie tylko emocjonalną, ale wręcz biologiczną, jest zdolność tłumaczenia wszystkiego na dobre. Stąd prawdziwie kochająca matka zawsze wierzy w to, że jej dziecko – choćby było najgorszym zbrodniarzem! – w samej istocie, gdzieś na głębinach, jest dobrym człowiekiem. Kochająca matka nigdy nie przestanie w to wierzyć, nigdy nie zwątpi w swe dziecko!

I gdy słyszymy w przypowieści o miłosiernym ojcu, który tęsknie wyczekiwał powrotu marnotrawnego syna, a na jego widok wzruszył się głęboko, to musimy pamiętać, że jest to właśnie miłosierdzie o zabarwieniu rahamim. Można powiedzieć, że jest to zabarwienie ciepłe i słoneczne. Nigdzie nie znajdziemy miłości tak delikatnej, wyrozumiałej i pięknej, jak w Sercu Boga. On wzrusza się każdym dobrym drgnieniem naszego serca i mówi do nas tak serdecznie: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, ja nie zapomnę o tobie (Iz 49, 15).

O tej czułej, a zarazem mocnej i wiernej miłości Boga zawsze musimy pamiętać. Winniśmy nosić w sobie wspomnienie kochającego Serca Boga Ojca! Wówczas, nawet gdy przez własną nędzę i grzech odejdziemy od Niego daleko, zdobędziemy się na to, by jak marnotrawny syn postanowić: zabiorę się i pójdę. I powiem: „Ojcze, zgrzeszyłem”. A Bóg zaraz wybiegnie nam naprzeciw, każe przynieść nam najlepszą suknię i pierścień i wyprawi dla nas ucztę!

Tą ucztą wystawioną dla nas jest Przenajświętsza Eucharystia, w której Chrystus daje nam Siebie jako pokarm. Warto więc pokonywać drogę syna wracającego z daleka, by móc zakosztować przy eucharystycznym stole prawdziwej Manny z nieba, która daje nam smak Ojcowskiego domu. Droga powrotu jest drogą paschalną – wiedzie ze śmierci do życia. Tę drogę jako pierwszy przeszedł sam Pan, biorąc na siebie nasze winy i dla nas stając się grzechem. Ofiara jego miłości uobecnia się w każdej Eucharystii – prawdziwej uczcie paschalnej.

Skosztujcie, jak dobry jest Pan. Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością. Ufajmy Bogu, bo On włożył całą potęgę swego Bóstwa w to dzieło paschalne, które kontemplujemy, wpatrując się w Ukrzyżowanego i rozważając jego mękę. Uwierzmy i zaczerpnijmy z tych najczystszych źródeł dużo radości, optymizmu, nadziei, które są udziałem serca szczerze nawróconego, skruszonego, prawdziwie pokutującego. I nie dziwmy się, że prawdziwe nawrócenie, zaufanie, uczestniczenie w sakramentach świętych, także w sakramencie pokuty – kosztuje. Nie żałujmy tej ceny, jaką jest pokonanie lenistwa, znużenia, lęku, wstydu, rozczarowań, pokus. Wracajmy do Serca Boga, które daje się nam w Chrystusie paschalnym.

Więcej w książce Pokutujcie