Rekolekcje – III tydzień

Przyjechałam na rekolekcje po dość długim sprzeczaniu się z Panem Bogiem. Z jednej strony gdzieś w głębi serca czułam potrzebę odprawienia tych rekolekcji. Chciałam bowiem coś zmienić w swoim dotychczasowym życiu. Pragnęłam inaczej spojrzeć na siebie, na swoje życie. Chciałam też pogłębić swoją relację z Bogiem.

Z drugiej strony mając zamiar jechać wiedziałam, że III tydzień przeżywałam aktualnie w codzienności, i to bardzo dotkliwie… Dlatego mówiłam do Niego: „Panie, po cóż mi jeszcze stawać pod Twoim Krzyżem, skoro codziennie przeżywam swój krzyż? Nie zamierzam jechać z pustyni na pustynię, bo i po co”.

W końcu pragnienie serca wzięło górę i wysłałam zgłoszenie. Układałam jednak dużo wcześniej swój własny plan przeżycia tych rekolekcji. Uważałam, że ten III tydzień przeżyję tak i tak… Oczywiście po swojemu. Po przyjeździe na miejsce mój mizerny ludzki plan rozsypał się, jak domek z kart. Szybko zauważyłam, również w trakcie rozmów z kierownikiem, że Pan tu przygotował dla mnie coś innego, niż ja sobie zaplanowałam.

Przeżycie III tygodnia odbiegało zupełnie od moich wcześniejszych wyobrażeń. Przede wszystkim zobaczyłam swoją kruchość, obawę i lęk przed dotknięciem Tajemnicy Krzyża. Z czego wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. A w tym wszystkim najważniejsze to fakt, że teraz potrafiłam to dostrzec i mówić o tym, co przed wyjazdem na te rekolekcje było dla mnie nie do pomyślenia…

Pan dał mi przez to wielką łaskę zobaczenia siebie, swej kruchości i obaw w obliczu Jego Krzyża. Pozwolił, bym spotkała się z trudną prawdą o sobie. Można powiedzieć, że mnie „zdemaskował”.

Wyjechałam z tych rekolekcji bogatsza o doświadczenie Jego mocy i łaski. Przede wszystkim zrozumiałam, że w moich codziennych rekolekcjach to ja mam się radzić u Niego a nie ja mam Jemu doradzać.

Chwała Panu!
uczestniczka III tygodnia