Współcześnie, gdy już wiele napisano na temat tego, czym jest rozeznawanie duchowe, konieczne jest udzielenie odpowiedzi na inne ważne pytanie: jak przeprowadzać rozeznawanie duchowe? W tym celu podejmiemy szczegółową analizę rozeznawania duchowego pod względem jego istotnych elementów i jego dynamicznego rozwoju.

W tym artykule ograniczymy się do rozeznawania duchowego ujętego jako tzw. „mocny moment” działania duchowego związanego z poszukiwaniem tego, co należy czynić tu i teraz, w konkretnej sytuacji, aby zrealizować Boży plan i wypełnić to, co jest Bogu najmilsze.

Kiedy analizujemy rozeznawanie duchowe z fenomenologicznego punktu widzenia, jawi się ono, podobnie, jak inne doświadczenia duchowe, jako pewne działanie, charakteryzujące się określonym rytmem i które jest wykonywane przez osobę, w związku z pewnymi określonymi treściami, w dokładnie ustalonym klimacie lub środowisku wytworzonym przez warunki zewnętrzne oraz przez skłonności, stany i postawy wewnętrzne osoby rozeznającej.

Rozważając te elementy, należy podjąć kolejno i we właściwy sposób problemy odnoszące się do technicznej procedury, dopodmiotu, a następnie przedmiotu rozeznawania duchowego orazwarunków wymaganych dla jego autentycznego przeprowadzenia. W niniejszym tekście zajmiemy się tylko pierwszym zagadnieniem.

Całościowy rozwój rozeznawania duchowego można opisać jako pewne złożone działanie i jako pewną duchową drogę wyznaczoną przez rytm trzech podstawowych momentów bądź etapów.

Pierwszy moment jest związany z pamięcią. Rozumiemy ją tutaj jako zdolność zachowywania przeszłości, która pozwala na zbieranie danych i przywoływanie ich w teraźniejszości. Stąd w rozeznawaniu duchowym ważna jest analiza historyczna oraz informacje i wkład, jaki mogą zaoferować opisowe nauki zajmujące się człowiekiem. Jest to moment, w którym możemy zdać sobie sprawę ze złożoności rzeczywistości, z zamieszania, jakie istnieje w świecie, z ambiwalencji rzeczywistości ludzkiej, jak i szerzej, rzeczywistości stworzonej. To wszystko wymaga uważnej czujności i zdolności, by mieć oczy i uszy stale otwarte. Aby rozeznawać nie można być niecierpliwym i pochopnym, ale potrzeba rozwagi i ostrożności: trzeba wypracować umiejętność patrzenia wokoło, w zakresie 360 stopni, a więc brać wszystko pod uwagę. Ograniczenie już na początku pola widzenia rzeczywistości może spowodować, że zostaną wykluczone z gry istotne dla rozeznawania elementy, co może łatwo przesądzić o niepowodzeniu całego działania. W tym świetle lepiej można pojąć znaczenie owego „pamiętaj Izraelu”, które Jahwe wciąż powtarzał Ludowi Wybranemu: w drodze do wolności należy wyciągać nauki z przeszłości, dzięki wspominaniu dawnych wydarzeń. Pedagogia nadziei, na przykład, zastosowana przez Jezusa podczas drogi z uczniami do Emaus, wydarza się poprzez wiarę oraz odwołanie się do słów i faktów złożonych w przeszłości.

Ten pierwszy moment jest więc także momentem nadziei: rozeznawanie duchowe nie przebiega na drodze dedukcyjnej ani nie wychodzi od abstrakcyjnych zasad czy też prawideł już zastanych. Wypływa ono natomiast z konkretnego życia i zawiera w sobie pewien rodzaj zintegrowanej metody dedukcyjnej i indukcyjnej. Pouczający i rozjaśniający w tym względzie jest epizod mówiący o uzdrowieniu człowieka ślepego od urodzenia (J 9), w którym są naszkicowane elementy udanego rozeznawania duchowego (przeprowadzonego przez ślepca) oraz elementy błędnego rozeznawania (to przeprowadzone przez faryzeuszy oraz rodziców cudownie uzdrowionego). Z pewnością nie jest tak, że rozum lub Prawo nie miałyby nic do powiedzenia, lub że po prostu przeciwstawiają się rozeznawaniu. Tym, co przeciwstawia się rozeznawaniu duchowemu jest racjonalizm i legalizm. Należy przypomnieć sobie, że alternatywą dla racjonalizmu nie jest ubóstwo myśli, ale rozum „In Domino”, prawdziwa mądrość; oraz że alternatywą dla legalizmu nie jest anarchia, nieobecność lub wykluczenie jakichkolwiek praw lub reguł, ale przestrzeganie Prawa ujmujące jego wewnętrzny sens, przestrzeganie go przy właściwym jego rozumieniu, taki, w którym jest ono „nakazane, ponieważ jest dobre” nie zaś „jest dobre, ponieważ jest nakazane”.

Ten pierwszy etap jest również nazywany czasem odczuwania. Chodzi tu o postrzeganie, o posiadanie wrażliwości na dane historyczne, na konkretne okoliczności, ale także na dane wewnętrzne, takie jak poruszenia duchowe, pocieszenia i strapienia, które powstają w naszym duchu. Dla uczenia się rozeznawania niezbędna jest umiejętność poszerzania naszej świadomości o te przestrzenie naszej wewnętrzności, które są charakterystyczne dla istot duchowych: w ten sposób możemy zauważać dane, które mogą być istotne i decydujące dla właściwego i pełnego duchowego rozeznawania.

Dlatego etap pamięci jest nazywany też okresem zbierania danych. Są one różnego typu i mają różną wartość: dane zewnętrzne i wewnętrzne, dane rozumu i wiary, duchowe i materialne, dane ogólne, a także dotyczące konkretnego przypadku. Sądzę, że nie trzeba podkreślać, jak ważny jest ten moment i ta czynność dla całego procesu rozeznawania duchowego. Wydaje mi się, że dziś również w sferze ludzkiej społeczności, ten etap jest wystarczająco potwierdzony przez badania nad władzą, jaką daje posiadanie informacji przez tego, kto chce zaistnieć i liczyć się w świecie. Dzisiaj wciąż lepiej rozumiemy, jak bardzo zebrane informacje mogą uwarunkować już w punkcie wyjścia rezultaty inicjatyw politycznych czy też wyniki badań naukowych.

Drugi moment należy do intelektu. Na tym etapie dokonuje się to, co właściwie i ściśle nazywamy rozeznawaniem duchowym. Intelekt angażuje się tutaj poprzez wiele swoich aktów: przede wszystkim stara się zrozumieć zebrane dane („prima mentis operatio”); następnie, w kolejnym kroku, porządkuje je poprzez operacje oddzielania, rozróżniania, badania, wyważania, oceniania, wartościowania i osądzania wszystkiego uważnie poprzez cierpliwą pracę i w świetle kryteriów lub norm i reguł rozeznawania („secunda mentis operatio”). W końcu, ten kto rozeznaje, przedstawia swoje przypuszczenia odnośnie różnych możliwych rozwiązań, poddaje je analizie, dla każdego waży „pro” i „contra”, ocenia je w świetle rozumu oraz danych z analizy wewnętrznych poruszeń duchowych. Ostatecznie dochodzi do punktu, w którym jest w stanie zintegrować zasady wiary i rozumu, czyli to, co jest składnikiem pochodzącym „z góry” i składnikiem wypływającym „z dołu” dla każdej konkretnej sytuacji historycznej, w której decyzja ma zostać wcielona. Ten etap jest najbardziej męczący i jednocześnie najbardziej delikatny. Potrzeba, by intelekt był oczyszczony i wewnętrznie odnowiony, oświecony przez wiarę, wzmocniony przez dary Ducha Świętego – między innymi, szczególnie przez dar rozeznawania duchów, mądrości, roztropności i miłości, która zstępuje z góry (Rz 12, 1-2; 1 Kor 12, 10; Mdr 9; Flp 1, 9-10) – oraz podtrzymywany przez ewangeliczne kryteria. W ten sposób drugi etap, bardziej niż jakikolwiek inny, musi być przeżyty w atmosferze modlitwy i intensywnej refleksji.

Trzeci moment odnosi się do decyzji, do wyboru Bożej woli pod wpływem działania Ducha Świętego. Tutaj w sposób sobie właściwy wchodzą w grę wola i wolność. Jest to etap, na którym człowiek ma możliwość zintegrowania własnej, szczególnej historii osobistej z uniwersalną historią zbawienia. W tym momencie dokonuje się uwewnętrznienie Słowa Bożego przez człowieka, który czyni je swoim bez osładzania go lub zubożenia. Jest to etap, na którym następuje przebóstwienie wolności człowieka, który dochodzi do spełniania swego powołania i znajduje swoje własne miejsce w planie zbawienia.

Pomiędzy pracą intelektu (etap drugi) i momentem decyzji (etap trzeci) jest pewien skok, dla którego bardziej niż gdziekolwiek indziej decydująca jest interwencja Ducha Świętego, który jest światłem, miłością i duchem jedności. Proces rozeznawania posiada bliską analogię z tym, co się wydarza podczas dojrzewania aktu wiary: decyzja podejmowana jest pod koniec procesu rozeznawania, i nie inaczej, jak w akcie wiary, jest aktem nadprzyrodzonym i jednocześnie wolnym. Skok pomiędzy drugim i trzecim etapem owej drogi, pomiędzy momentem przynależącym do intelektu, a momentem należącym do woli, jest narażony na podwójne niebezpieczeństwo – podobnie jak to się dzieje w przypadku dojrzewania aktu wiary.

W akcie wiary z jednej strony mamy do czynienia z niebezpieczeństwem fideizmu, z drugiej zaś racjonalizmu. Fideizm pojawia się, kiedy nie zdajemy sobie sprawy z tego, co ma miejsce wcześniej, tzn. z „preambula fidei”, z pracy jaką wykonał rozum w dojrzewaniu przekonań co do racji dla wierzenia. Jeśli natomiast popada się w pułapkę racjonalizmu, to wtedy przyznajemy prymat aktowi naturalnej wiary, wiary „z dołu”, poprzez rozum, bez szczególnego daru „z Góry”, jak gdyby było możliwe zdobycie wiary religijnej, która przecież radykalnie i pierwotnie jest darem.

Analogicznie, w przypadku decyzji woli pod koniec procesu rozeznawania duchowego można popaść w niebezpieczeństwawoluntaryzmu i intelektualizmu. Popada się w pierwsze z nich, kiedy człowiek podejmuje decyzję, bez brania pod uwagę tego, co ją poprzedza: lekceważy dane i element refleksji, i decyduje trochę w kapryśny sposób, na podstawie powierzchownego odczucia („ja tak czuję”). W przeciwne niebezpieczeństwo, intelektualizmu, wchodzi się natomiast wtedy, kiedy osoba decyduje wyłącznie na podstawie zasad rozumu, bez brania pod uwagę luki, jaka istnieje pomiędzy intelektem a wolnością, a przede wszystkim, bez brania pod uwagę łaski i zasad wiary, co wynika z zapomnienia, że poznanie woli Bożej jest wpierw darem, a nie zdobyczą. Warto też przypomnieć, że jest to dar, który przede wszystkim prowadzi do integracji pomiędzy uniwersalnymi zasadami, wartościami i prawami – tym, co pochodzi „z góry” – z jednej strony, i konkretnymi historycznymi okolicznościami oraz przypadłościami różnych sytuacji – tym, co „z dołu” – z drugiej strony. Jest tak dlatego, że mamy tutaj zasadniczo do czynienia z dziełem Ducha Świętego, który w rozeznawaniu ma funkcję analogiczną do tej, jaką spełniał podczas wcielenia Bożego Słowa: Ono stało się ciałem, weszło w historię i zostało poczęte w łonie Maryi Dziewicy jako dzieło Ducha Świętego, nie przestając jednocześnie być Odwiecznym Bogiem, drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. Każde rozeznawania duchowe w pewnym sensie ma tę samą strukturę jak proces wcielenia Bożego Syna: pociąga za sobą nowe wcielenia Bożego Słowa w historię i konkretne życie człowieka bez utraty swojego boskiego odwiecznego charakteru i uniwersalności, a „dokonuje się to za sprawą Ducha Świętego”.

Te trzy różne momenty przeprowadzania rozeznawania duchowego są tak samo ważne dla rozeznawania osobistego, jak i dla rozeznawania wspólnotowego. Jednakże co do tego ostatniego należy zauważyć, że niekoniecznie wszystkie trzy etapy tej drogi muszą być po kolei wspólnie przeprowadzone i dopełnione przez wszystkich członków grupy. Czasem może się okazać bardziej użyteczne i korzystne, kiedy każdy z etapów będzie powierzony jednej lub więcej osobom z danej grupy, zgodnie z różnymi darami, charyzmatami i szczególnymi skłonnościami każdego z jej członków. Na przykład, nie zawsze ten, kto posiada zdolność do zbierania danych i do wypełnienia typowej pracy sekretarza, może posiadać także umiejętność rozeznawania lub podejmowania mądrych decyzji; stąd, wydaje się szczególnie wskazane, aby raczej wziął udział w pierwszym etapie całościowego procesu rozeznawania. I odwrotnie. Są też takie osoby, które posiadają duży dar doradzania, rozwagi i refleksji, ale są skąpo zapatrzone w zdolność podejmowania decyzji (ponieważ, na przykład, są skrupulantami lub są nazbyt emocjonalne) i mają niewielką zdolność do uważności (ponieważ, na przykład, są typami nieuporządkowanymi, niedokładnymi lub pewnym rodzajem geniusza): tacy wydają się bardziej odpowiedni, aby odegrać rolę na drugim etapie. Inni wreszcie posiadają znaczne zdolności intuitywne i integrujące, łączące się w godnej uwagi zdolności podejmowania decyzji, podczas gdy mogą być może posiadać kiepską umiejętność wnoszenia efektywnego wkładu do dojrzewania decyzji na pierwszych dwóch etapach drogi rozeznawania. Dlatego bardziej pożyteczne jest przesunięcie ich roli i skierowanie ich szczególnej uwagi na trzeci etap, tzn. wybór i końcową decyzję.

Kiedy zarówno cała grupa, jak i pojedyncze osoby znajdują się jeszcze na etapie uczenia się i kształtowania zdolności rozeznawania, możliwe że będzie bardziej użyteczne, aby wszyscy współpracowali lub przynajmniej usiłowali współpracować w każdej z faz czy etapów procesu decyzyjnego. Jednakże, wraz z tym, jak grupa czy wspólnota staje się duchowo bardziej dojrzała, a jej członkowie lepiej poznają się wzajemnie, wydaje się, że byłoby korzystniejsze, aby coraz bardziej brać pod uwagę charyzmaty i zdolności jednostek, integrując ich wkłady w sposób uporządkowany i sukcesywny [jak to wyżej zostało przedstawione].

Należy jednak być uważnym, aby nie popaść w mentalność dzisiejszego człowieka skłonnego widzieć etap trzeci – związany z decyzją – jako ten bardziej uprzywilejowany niż pierwszy i drugi, oraz aby nie przyjmować, że zdolność postanawiania (trzeci etap) jest wyższa niż zdolność doradzania (drugi etap) i zdolność dostarczania informacji (pierwszy etap). Taki błąd wprowadziłby nieewangeliczną dyskryminację pomiędzy tym, który wypełnia przede wszystkim zadania właściwe sekretarzowi, tym, który wypełnia zadania głównie doradcze i wreszcie tym, który wykonuje zadania dotyczące rozstrzygania. Kto czyniłby z różnic pomiędzy funkcjami kwestię wyższości lub niższości, pokazywałby, że jest jeszcze uwięziony w światowej mentalności, w której prymat ma władza, i patrzy w optyce bardziej materialistycznej niż duchowej, doprowadzając do pomieszania ilości z jakością.

Tłum.: o. Jacek Poznański SJ

Maurizio Costa SJ, „Elementi essenziali e dinamica del discernimento spirituale”, w: Direzione spirituale e discernimento, Roma: Edizioni ADP, 1993, 127-133.